top of page

Chęciny - Karczówka

6 marca 2017 r.

Zdjęcia:
Małgorzata Kędracka
Barbara Wielińska
Ryszard Opałko

Kontrasty

Czwartek, 6 kwietnia według prognoz miał być zimny i deszczowy. Niestety przewidywania się sprawdziły, jednak trzynastoosobowa grupa piechurów postanowiła dać pogodzie prztyczka w nos. Na pętli autobusu nr 31 w Zelejowej wyskakiwaliśmy z samochodu pod wiatę przystankową w strugach deszczu. Po dziesięciu minutach byliśmy na szlaku, a po deszczu nie było śladu. Przypomniał o sobie po dwóch godzinach w paśmie Zgórskim. Podejście na Patrol (389 m n.p.m.), najwyższe wzniesienie tych gór, pokonaliśmy obsypywani kaszką, bynajmniej nie manną. Ale od czego są peleryny i kaptury, które przydały się znów w Białogonie, gdzie po minięciu Fabryki Pomp zaczęło się oberwanie chmury. Tu schronienie znaleźliśmy w kościele. Gdy na chwilę wyszedłem z kościelnym, aby otworzyć bramę, nasze parasolki powywracało i odfrunęły na ok. 50 m. Czas ulewy nasz przewodnik Ryszard Garus wykorzystał do opowiedzenia nam historii parafii i biografii świętych umieszczonych w witrażach białogońskiego kościoła.

Białogon to także przystanek historyczny, związany z najstarszym w Polsce, nieprzerwanie działającym od początku. XIX w., zakładem, który na przestrzeni lat zmieniał wielokrotnie swoją nazwę. Warto je przytoczyć, bo świetnie oddają historię naszego regionu:

  • 1817-1827 Huta Aleksandra

  • 1827-1848 Fabryka Machin

  • 1848-1874 Zakłady Rządowe Górnicze

  • 1874-1898 Białogońskij Czornyj Zawod

  • 1898-1918 Fabryka Maszyn i Narzędzi Rolniczych

  • 1918-1948 Zakłady Mechaniczne „Białogon”

  • 1948-1966 Zakłady Mechaniczne i Odlewnia Żeliwa

  • 1966-1997 Kielecka Fabryka Pomp „Białogon”

  • od 1997 Kielecka Fabryka Pomp „Białogon” S.A

Poza „atrakcjami” pogodowymi, były jeszcze geologiczne, w kamieniołomie „Zygmuntówka”, gdzie pan Ryszard opowiedział nam                    o warstwach skamielin i zjawiskach krasowych. Oglądaliśmy, z jakich kamieni robi się marmur techniczny oraz odnajdywaliśmy ślady po wiertłach. W Jaskini „Raj” skorzystaliśmy z pięknego otoczenia pawilonu, aby posilić się i omówić sprawy organizacyjne.

Góra Brusznia (310 m n.p.m.) to przypomnienie (bo byliśmy tu w 2016 r.) zdarzeń z 1863 roku. I tu przewodnik popatrzył po nas i stwierdził, że to ktoś z nas powinien opowiedzieć o tych powstańczych wypadkach. Wymówiliśmy się, że my to takie półprzewodniki, a może i ćwierć. Pod górą Dalnią odpoczęliśmy przy Dębach Smoleńskich i symbolicznym pomniku Hilarego Mali. Znany on jest z wydobycia samorodków galeny, które przeznaczył na wykonanie figur świętych: Barbary, Antoniego i Matki Boskiej. Stąd spojrzeliśmy na wzgórze Karczówka z klasztorem i padło pytanie: „Idziemy tam?”. Popatrzyliśmy po sobie i wszyscy zgodnie pokręcili głowami, wydając cichy jęk — czuliśmy już w nogach 16 km, chmura za nami, autobusy przed nami. Karczówka wydała się nam jak Giewont.

Po kolejnych dwóch godzinach pogoda popsuła się na dobre, ale byliśmy już na Czarnowie         i nasza siódemka twardzieli rozjechała się autobusami do domu.

Mimo pogodowych rewelacji wycieczka okazała się równie udana, jak te zorganizowane w słoneczne i ciepłe dni. Dla takiego zmęczenia, podziwiania okolic i miłych rozmów żegnamy się do 20 kwietnia, do godz. 9:00. Wtedy spotykamy się na ul. Mielczarskiego, przy wyjściu z tunelu PKP. Jedziemy na rowerach do Podzamcza Piekoszowskiego – ale będzie się działo: trzaski przerzutek, pisk hamulców, może kapcie? Proszę się tym nie martwić, bo podstawowy serwis będzie z nami. Do zobaczenia na trasie GreenVelo.

Ryszard Janaszek

bottom of page